wtorek, 16 sierpnia 2016

Zupa rybna z kociołka

W Beskidzie mieszka coraz więcej przybyszów z dużych miast. Asymilują wielkomiejskie przyzwyczajenia i rozmach z lokalnymi zwyczajami, możliwościami i urokami natury. Przybysze z dużych miast bez trudu rozpoznają "swoich" i w ten sposób powstaje wiele nowych znajomości i mentalne mikrospołeczności niezależne od miejsca zamieszkania.

Wiem to z doświadczenia gospodarzy beskidzkiej chaty, w której czasami bywam. Dzięki takiej znajomości  wspinałam się po drabinie, by oglądać przerabiany strych starej łemkowskiej chaty i jadłam zupę rybną. Pychota!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz