W Beskidzie mieszka coraz więcej przybyszów z dużych miast. Asymilują wielkomiejskie przyzwyczajenia i rozmach z lokalnymi zwyczajami, możliwościami i urokami natury. Przybysze z dużych miast bez trudu rozpoznają "swoich" i w ten sposób powstaje wiele nowych znajomości i mentalne mikrospołeczności niezależne od miejsca zamieszkania.
Wiem to z doświadczenia gospodarzy beskidzkiej chaty, w której czasami bywam. Dzięki takiej znajomości wspinałam się po drabinie, by oglądać przerabiany strych starej łemkowskiej chaty i jadłam zupę rybną. Pychota!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz