wtorek, 25 lipca 2017

Rave na wystawie


Warszawski bulwar nad Wisłą robi się coraz bardziej wielkomiejski i oferuje coraz więcej atrakcji.

Bardzo mi się podoba idea umieszczenia blisko Centrum Kopernik pawilonu Muzeum Sztuki Współczesnej. Szkoda, że w okolicy nie ma już różowych jelonków ustawionych przez fundację Bęc Zmiana.

    zdjęcie: https://kovalesku.wordpress.com/2013/01/05/bec-zmiana/ 

Wracając do pawilonu muzeum - człowiek idzie sobie bulwarem i może tak po prostu zajrzeć na aktualną wystawę. A teraz przez lato, do 28 sierpnia w pawilonie zagościł rave i techno.

Normalnie łza mi się w oku zakręciła, kiedy oglądając wystawę przypomniało mi się, jak to na początku przeniknięcia techno do Polski jeździłam ze znajomymi na imprezy do Łodzi, które miały w sobie trochę tajemnicy i trochę rewolucji. Odbywały się w starych fabrykach albo pałacykach, w bardzo surowych warunkach, z ogłuszającą muzyką techno, która wprawiała wszystkich w wielką chęć podrygiwania w jej rytm.

Wystawa oddaje te klimaty, a szczególnie dwa zamknięte pomieszczenia wypełnione światłem i transową muzyką.


Trochę dziwnie i śmiesznie, że coś, co sama przeżywałam w latach 90. trafiło do muzeum. 
Wystawę gorąco polecam :)


O wystawie więcej na stronie muzeum

wtorek, 18 lipca 2017

Furtka

Jak mam okazję i trochę wolnego czasu, to w drodze na różne spotkania eksploruję nowe ścieżki. Wysiadam wcześniej z autobusu, ustalam kierunek docelowy i idę tam między blokami, przez parki, małymi uliczkami, których nie znam i na których wcześniej nie byłam. Często przeszkodą są dla mnie ogrodzone bloki, które nie tylko odgradzają mieszkańców od reszty miasta, ale też niweczą możliwość przejścia i wtedy zawracam szukając nowej drogi. To taka moja mała miejska przygoda z nieznanym.


Dzisiaj na mojej drodze do celu pojawiły się ogródki działkowe. Furtka była otwarta, a z moich doświadczeń wynika, że takie ogródki mają kilka furtek i w ciągu dnia można przez nie się przespacerować, więc śmiało weszłam do zielonej oazy w środku miasta. Wokół było zielono, kwieciście i prawie bezludnie. Dla kilku osób pracujących w swoich ogródkach to ja stanowiłam atrakcję. Po drodze natrafiłam na plan ogródków, sprawdziłam, w którym miejscu jest furtka, którą mogę wyjść i w pełnym słońcu, szłam spacerowym krokiem trochę po wąskim chodniku, a trochę po trawiastej murawie.
Weszłam we właściwą alejkę i kiedy moim oczom ukazała się furtka, zauważyłam, że wygląda na zamkniętą, uznałam jednak, że na pewno jest otwarta i śmiało szłam w jej kierunku. Kiedy zostało mi jakieś 10 metrów do furtki, z drugiej strony nadjechał rowerzysta, zsiadł z roweru i otworzył kluczem furtkę, więc podbiegłam do niego, mówiąc: myślałam, że w dzień furtka jest otwarta.
Pan odparł, że zawsze jest zamknięta na klucz, więc ucieszyłam się, że wchodził do ogródków niemal w tym samym momencie, co ja chciałam wyjść. Dodam jeszcze, że był czwartą osobą, którą spotkałam na ścieżce w ciągu dwudziestu minut.
Wyszłam z ogródków ciesząc się jak dziecko i pomyślałam, że jak się idzie do celu bez wahania, to po drodze spotykamy właściwe osoby, które gotowe są nam pomóc :)


wtorek, 11 lipca 2017

Weszłam kupić ciepły płaszcz, a wyszłam z wiosennymi butami

Też tak macie? Jest ułożony plan dnia, lista zakupów, a na koniec dnia okazuje się, że praktycznie wszystko poszło inaczej. I co wtedy myślicie o sobie?

Ja szukam dobrych stron takiej sytuacji i upewniam się, że to co było absolutnie najważniejsze na ten dzień, zrobiłam albo popchnęłam do przodu. Lubię takie zaplanowane i wymykające się planom chwile i dni, ponieważ często jest to reagowanie na to, co się aktualnie dzieje, reagowanie na okazje i poszukiwanie możliwości. Bo przecież wszystko niesie ze sobą możliwości, tylko pytanie, czy udaje nam się je dostrzec :)


poniedziałek, 13 lutego 2017

Być dumnym?

Dobrze jest czuć dumę?

Czasami tak, czasami nie.

Warto, a nawet gorąco polecam odczuwanie dumy ze swoich dokonań, z przełamywania barier, z osiągniętych sukcesów, ze wszystkiego, co daje ci poczucie lepszego siebie i poczucie większej pewności siebie. Ale jest jeden warunek - czuj dumę, jeśli na skutek twoich działań nikt nie ucierpiał. Czuj dumę z siebie, ale nie kosztem innych.

Z czego ja ostatnio czułam dumę?



1. że podjęłam się fizycznego wyzwania i przez 28 dni wykonuję i będę wykonywać ćwiczenia wzmacniające i kształtujące moje ciało. Dwa ćwiczenia są dla mnie szczególnie trudne - deska i pompki. Nie wychodzą mi jeszcze dokładnie tak, jak opracowany jest trening, ale robię je, nie poddaję się i już widzę postępy. Jestem z siebie dumna!

2. że zdecydowałam się na systemowe podejście do zrzucenia kilku zbędnych kilogramów, opracowałam własną dietę, która jest oparta na różnorodności i umiarze, że zapisuję codziennie, co jem i co tydzień podczas ważenia widzę efekty mojego podejścia. Jestem z siebie dumna!

3. że współorganizuję duże projekty, kampanie i wydarzenia i efekt jest bardzo dobry. Wkładam w to dużo pracy i czasu i na koniec jestem dumna z efektów. I z siebie!

4. że wymyśliłam razem z koleżanką cykl warsztatów dla rodziców, poprowadziłyśmy je i otrzymałyśmy bardzo pozytywne komentarze, a nawet pytania, czy będziemy dalej prowadzić takie warsztaty, bo nasi uczestnicy chcą więcej. Jestem z siebie dumna!

5. że wyciągnęłam zaległe prasowanie i rzeczy do prasowania robi się coraz mniej. Jestem z siebie dumna!

Jak widzisz, ja jestem dumna z rzeczy małych i dużych i wszystkie moje osiągnięcia uważam za równie ważne.

A z czego ty jesteś dumna/dumny?


niedziela, 8 stycznia 2017

Nowy Rok

Odurzona zimnym prosecco, dobrym spageti, pierwszym na prawdę i tylko dla mnie wolnym dniem w nowym roku, książką "Źródło" Ayn Rand oraz emitowanym w którejś telewizji po raz fafnasty filmem Holiday witam radośnie Nowy Rok.

Tak, wiem, że dziś jest jest już ósmy dzień nowego roku, jednak dla mnie to pierwszy, cały dzień, w miarę dobrym stanie psychofizycznym tylko dla mnie, bez zobowiązań, "muszę", "koniecznie powinnam" i takie tam. Dzień dla mnie, dla mojej przyjemności. Mimo bólu w karku po całkowicie zaskakującym upadku na śliskim chodniku i obawie, że bolesne uderzenie potylicą w lód może skończyć się wstrząsem mózgu. Chyba jestem cała i, pomijając bóle mięśni, które najwyraźniej spięłam podczas upadku, raczej zdrowa. W miarę. Bo przeziębiona i po kilku kieliszkach prosecco, na lekkim rauszu. I po raz pierwszy poczułam, że cieszę się Nowym Rokiem i wszystkim, co ze sobą przyniesie. Bo na pewno coś przyniesie. I liczę, że będzie to wiele "po raz pierwszy...", wiele zachwytów, wiele nowych doświadczeń, ciekawych ludzi i dobrych bodźców. Liczę też na większe wsłuchanie się we własną intuicję oraz instynkt. Zatem sobie i wszystkim innym życzę wspaniałego Nowego Roku!