czwartek, 30 czerwca 2016

Karmienie zmysłów

Takie wyzwanie - jak nakarmić swoje zmysły? Podjęłam się go i przez ostatnie półtora dnia starałam się zwracać uwagę na to, co sprawia przyjemność moim zmysłom.

Węch - teraz jest łatwo: pachnące lipy, zapach w czasie padającego deszczu wieczorem, świeże owoce, szczególnie maliny. Pomidory malinowe. Aromat kawy. Niestety zgrzyty też się pojawiają - spoceni ludzie. Wtedy przestaje oddychać i uciekam.




Smak - owoce, a szczególnie zimny arbuz, maliny, brzoskwinie. Zimny chłodnik litewski. Ugotowana fasolka szparagowa. Młode ziemniaki z koperkiem i zsiadłym mlekiem. Kawa. Herbata jaśminowa...




Dotyk - chłodna czysta pościel, zimnawy prysznic, delikatne płatki róż, ciepły kubek z herbatą, chłód lodów na języku, powiew rześkiego wiatru, liźnięcie stopy morską wodą, ciepły deszcz na skórze, dotyk kogoś bliskiego.




Słuch - szum deszczu, rozmaitość i wielość śpiewających i skrzeczących ptaków za oknem na drzewach, wiatr...




Wzrok - kwiaty, intensywna zieleń drzew, krzewów, owoce, świeże warzywa na straganach, kolorowo ubrani ludzie, Wisła, parki, cienie drzew rzucane przez słońce i poruszane wiatrem. To zmysł, który, jeśli dobrze działa, ma trudne zadanie - zauważyć to, co piękne i sprawić mi przyjemność w ogromie różnych obrazów, które widzę wokół siebie.





środa, 29 czerwca 2016

odciąć się od internetu?

Coraz więcej ludzi uzależnia się od internetu, ciągłego sprawdzania wiadomości na FB, maili i komunikowania się przez sms-y. Pojawiła się nowa jednostka chorobowa i leczenie od tego uzależnienia.




Pojawiły się też ruchy całkowitego odcięcia się od internetu, telefonów, komputerów.




Skrajności.


A gdyby tak zachować równowagę? Internet się przydaje w wielu sytuacjach, po prostu jest użyteczny, a z drugiej strony warto czasem się od niego odciąć, przewietrzyć głowę, spędzić czas z bliskimi. Albo ze sobą. Popatrzeć na chmury. Zachwycić się czymś...




wtorek, 28 czerwca 2016

Ochładzanie

Jak?

Lodami



Wachlowaniem się serwetkami w towarzystwie zimnej herbaty (albo gorącej zielonej)



Dowolną mrożonką (poprzez przykładanie do miejsc potrzebujących najbardziej ochłody)



Wewnętrznie małosolnymi z lodówki



Sałatą (schładza organizm, więc na upały idealna, a zimą lepiej nie jeść)



I kojącym zapachem :)



poniedziałek, 27 czerwca 2016

Modne wzorki?

Czy podążam za modą? Może. Czasami. Na pewno ją obserwuję i biorę to, co mi się podoba. Ale generalnie kieruję się wygodą, własnymi upodobaniami i przekonaniem, że teraz w modzie jest bardzo wiele trendów,które i tak kreuje ulica, a freestyle i własny styl jest najbardziej na topie.

Moda jest ciekawa jako zjawisko, niezwykle ciekawe są różnego rodzaju projekty artystyczne związane lub inspirowane modą. Z drugiej strony wydaje mi się absurdalne wydawanie ogromnych pieniędzy na coś, czego zazwyczaj po sezonie "nie wypada" nosić lub kosztuje tyle, co roczna pensja niezamożnych ludzi w wielu krajach. Oczywiście każdy sam podejmuje decyzje i ma absolutne prawo do wydawania swoich pieniędzy na co tylko chce.

W ubraniach najbardziej zaciekawia mnie forma, faktury, tkaniny,kolory i wzory.

Tego lata podobają mi się takie wzory - paski, orient i floral:






Taka forma też ciekawa:


A te są super! Oba wzory i zdjęcia marki Pan Tu Nie Stał z kolekcji Agroturystyka 2016:





niedziela, 26 czerwca 2016

Ufo?

Takie coś widziałam w mieście:)


Jak byście to zinterpretowali? Tylko nie piszczcie, że to sztuczne ognie, bo to wie każdy.

Każda intrygująca interpretacja doczeka się nagrody - bliskiego spotkania trzeciego stopnia :) Ze mną albo z pozagalaktyczną cywilizacją :) Albo nagroda niespodzianka :) Piszczcie w komentarzu.

sobota, 25 czerwca 2016

Piątek w mieście

Początek lata, piątek i taki wybór rzeczy do robienia, że aż trudno wybrać.
Upał, ponad 30 stopni, więc zdecydowałam się na wieczorne wyjście.

Wynalazłam w Instytucie Goethego performance CONFLICT FOOD w ramach wydarzenia "Zamiana miejsc Warszawa-Berlin", a w opisie:

"Jedzenie to coś więcej niż tylko zaspokajanie głodu. Dzieli ludzi na religie, narodowości, klasy społeczne i style życia. Conflict Food to interaktywny show kulinarny prowadzony przez Ayhama Majid Aghę, demaskujący absurdy naszej kultury kulinarnej i jej polityczny wymiar."


Bardzo mnie to zaciekawiło, więc namówiłam koleżankę i w ramach mojego urodzinowego wypadu poszłyśmy zobaczyć, co się wydarzy.

Nie bardzo wiedziałam, co nas czeka i spodziewałam się performansu zaangażowanego politycznie oraz różnych działań artystycznych z udziałem jedzenia. Jednym słowem czegoś trochę groźnego i surowego. Tymczasem spędziłam fantastyczne chwile na wspólnym przyrządzaniu posiłku, rozmowach i jedzeniu bardzo smacznych dań, głównie pochodzenia wschodniego.



(zdjęcie: Magda Prus)

Kroję ogórka do sałatki. Właściwie to był wielki ogór, czyli "gurken" po niemiecku. Trochę się  obawiałam, że po niemiecku się nie dogadam, ale prawie wszyscy mówili po angielsku i byli tłumacze, więc bariery językowej w ogóle nie było.

A tak wygląda to na oficjalnych zdjęciach na profilu Instytutu Goethego (autor: Adam Burakowski):



 Ha, tu też mam swój udział: podaję mistrzowi ceremonii tahini :)

Bardzo objedzone i w radosnych nastrojach poszłyśmy nad Wisłę na koncert Natalii Przybysz. Jeden przystanek tramwajowy przejechałyśmy w tramwaju wypełnionym po brzegi ludźmi, którzy tak,jak my, postanowili spędzić wieczór nad rzeką. Po obu jej stronach.

Koncert fantastyczny, mnóstwo ludzi z fajną energią i baaardzo ciepło, choć słońce już dawno zaszło. I oczywiście więcej znajomych.

Po koncercie uznaliśmy, że jeszcze sprawdzimy, jak jest na Nocnym Markecie na peronach dawnego Dworca Głównego. I choć podróż tramwajem była nieco hałaśliwa, bo w środku było dużo, bardzo zaangażowanych kibiców, śpiewających na cały głos, to dotarliśmy szybko na plac Zawiszy i podążaliśmy śladem grupek ludzi w poszukiwaniu Nocnego Marketu.

Na początku było ciemno i cicho, stopniowo gdzieś w oddali widać było światła i słychać gwar. To miejsce szczególne i nie wiadomo, czy pojawi się w przyszłym roku, więc koniecznie idźcie tam wieczorem lub nocą w weekend,bo zdecydowanie warto :)



piątek, 24 czerwca 2016

Urodzinowe życzenia

Tak, mam dzisiaj urodziny. Hurra! Bardzo lubię ten dzień i spędzam go na tym, co lubię i co mi sprawia przyjemność.


I od rana otrzymuję życzenia urodzinowe: dzwonią, piszą sms-y, życzenia na FB i mailowe.

I wiecie co, bardzo podoba mi się, że Facebook przypomina znajomym o urodzinach. Kto ma ochotę, to zareaguje i jest to dla mnie bardzo miłe. Ja sama także z tego korzystam, bo nie pamiętam dat urodzin moich znajomych, szczególnie tych dalszych. Takie wysłanie życzeń urodzinowych to akt dobrej woli i życzliwości dla drugiej osoby. A tego potrzeba nam na co dzień, nie tylko w urodziny.

czwartek, 23 czerwca 2016

Webinar okiem prowadzącej

Otóż tak, w tym tygodniu prowadziłam dwa razy webinar. Najpierw testowy dla znajomych, a kilka dni później otwarty dla wszystkich chętnych i było ich trochę.

Choć dość często występuję przed innymi, to zawsze jest element małych i lekkich motylków w brzuchu. Nie boję się wystąpień publicznych i zawsze jestem przygotowana, ale z drugiej strony zawsze mi zależy, by dobrze wypaść i to, co mam przekazać było zrozumiane. Stąd te motylki.

 (tapeta Ugepa)

Bycie prezenterem webinaru jest trochę dziwne, ponieważ ja wiem, że mnie ogląda i słucha kilka osób - widzę listę uczestników pojawiających się i znikających co jakiś czas (problemy z łączem albo po prostu zniknięcie z własnej woli), ale nikogo poza sobą na ekranie nie widzę. Więc trochę gadam do siebie z wiarą, że ktoś mnie słucha ze zrozumieniem.

Sprawdzam to zadając pytania i oczekując na odpowiedzi na czacie, ale dalej jest to nieco dziwny kontakt. Z drugiej strony, osoby, które odpowiadają na czacie są szczere i dają bardzo ciekawe odpowiedzi, często nasycone emocjami, i choć to zabrzmi podejrzanie, odczuwam to. Czuję energię zawartą w odpowiedziach, intencje, a nawet stopień zainteresowania uczestnika. To niezwykle ciekawe doświadczenie. Trochę jak prowadzenie coachingu przez telefon, kiedy zmysł słuchu ma zastąpić także inne zmysły. I z doświadczenia wiem, że taki sposób prowadzenia coachingu jest bardzo efektywny i dużo daje.

W większości przypadków bazujemy na wzroku, tymczasem jesteśmy obdarzeni także innymi zmysłami, które potrafią dostarczyć nam wiele interesujących i ciekawych doznań. Polecam sprawdzić :)



środa, 22 czerwca 2016

Wysysanie

Macie czasami wrażenie, że coś lub ktoś wyssał z was całą energię? Szczególnie w drugiej połowie dnia?




Ja czasem mam. I wiem, że może to być efekt przebywania z osobami, którym jestem obojętna albo i niemiła. Równie dobrze może to być po prostu zmęczenie i zużycie energii, bo nasz cykl dobowy tak jest skonstruowany, że energia do działania jest limitowana.

I co wtedy?

Ja się temu poddaję i czekam, aż minie. W tym czasie robię rzeczy trochę mechanicznie, takie, które nie wymagają mojego intelektu. Jem coś smacznego, piję dobrą herbatę, lemoniadę albo smoothie.




Czasami przychodzi mi do głowy myśl, żeby nie spotykać się już więcej z kimś, kto nadmiernie wykorzystał moją energię. Ale zaraz potem pojawia się myśl: błąd, to nie tak! Nie mogę zwalać na kogoś czy coś wszystkiego, co mi się nie podoba we mnie. I pojawia się pomysł, by zabezpieczyć się jakoś przed oddaniem mojej energii życiowej. Sposobów jest na to wiele i myślę, że większość z nas podskórnie wie, co robić.

Z drugiej strony, zamiast poszukiwać jakiś dziwnych przyczyn i rozwiązań, najlepiej jest odpocząć :)




wtorek, 21 czerwca 2016

Wspólnota z przypadku

Ostatnio regularnie chodzę do okulisty, bo leczę schorzenie oka. Z tego powodu spędziłam też kilka dni w szpitalu.


To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Najciekawsze jednak i co zapamiętałam najlepiej, to ludzie, których tam spotkałam. Pacjenci. Wszyscy z jakąś na tyle poważną sytuacją, że musieli pomieszkać trochę w szpitalu.

Oddział dość kameralny, sale dwu i trzyosobowe i brak jakiejkolwiek wspólnej przestrzeni - sali, w której można posiedzieć i wspólnie porozmawiać. Mimo to, wszyscy aktualni pacjenci spotykali się regularnie i często na podanie kropli do oczu. Większość z nas miała podawane krople co godzinę, więc trochę jak te psy Pawłowa, pojawialiśmy się przed salą, w której to się odbywało, siadaliśmy na krzesełkach lub podpieraliśmy ściany i rozmawialiśmy. Łatwo było zacząć rozmowę - od oka  oczywiście.

W ten sposób szybko się poznaliśmy i zawsze mieliśmy o czym rozmawiać. Połączyły nas oczy.

Odkąd wyszłam ze szpitala byłam na trzech wizytach kontrolnych i za każdym razem spotykam kogoś, z kim rozmawiałam w kolejce po krople do oczu. I za każdym razem witamy się jak starzy, dobrzy znajomi. I uważam to za bardzo fajne, budujące przeżycie. A do tego lekarze zachowują się tak, jakby nas pamiętali, więc, choć to dziwnie zabrzmi, w tym szpitalu zaczynam czuć się jak z wizytą u dobrych znajomych :)

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Przekonania

Nie mam czasu.

Nie umiem.

Nie znam się.

Co inni powiedzą.

Bez pracy nie ma kołaczy.

Nie stać mnie.

itd, itp




Znacie to? Pojawiaj się wam czasem takie myśli w głowie?

I co wtedy?

Dobrze wam z nimi? Pomagają w czymś? Popychają do przodu?


Gromadzimy je w sobie od dziecka i karmimy swoimi lękami i niepewnością. O one rosną i powstrzymują nas przez zrobieniem czegoś nowego, przed zmianą, przed przygodą.




Jest dobra i zła wiadomość - skoro siedzą w nas, to tylko od  nas zależy, co z nimi zrobimy.

Możemy je powtarzać i dalej nic nie robić. A możemy je przetransformować i sprawić, by zamiast nas ograniczać, zaczęły nam pomagać.

Jak to zrobić?

Zapraszam was na bezpłatny webinar w czwartek 23 czerwca. Szczegóły tutaj.

Do zobaczenia :)


niedziela, 19 czerwca 2016

Owoce i ... - dla przyjemności (fotosy)

Przyznaję, robię sporo zdjęć. Szczególnie, jak coś mi się podoba i dobrze wygląda w słońcu. Jak to:


Na lemoniadę



Na małosolne



Do młodych ziemniaków



Do sałaty
 


I dla ogólnej przyjemności codziennej


sobota, 18 czerwca 2016

Kot w kratkę - mini fotorelacja

Jest taki blok, gdzie na partnerze mieszka gorący kibic piłkarski, sądząc z flag i atrybutów, ale także miłośników kotów.

Jako była posiadaczka rudego kota,nie mogłam się powstrzymać, żeby nie podejść i sprawdzić, czy kot jest przyjaźnie nastawiony do świata i ciekawskich ludzi.

I tak było:

Ciekawość kontrolowana



Udaję, że nikogo nie widzę



Ale dobrze się pokazać w całości



Dobra, jestem bezpieczny, mogę spojrzeć na człowieka 



Może nawet jesteś ok :)




piątek, 17 czerwca 2016

Rozmowy przygodne

Zdarzają się wam sytuacje, kiedy od jednego słowa zaczyna się rozmowa z kimś nieznajomym? Mi się to przytrafia zazwyczaj w sklepie. Jakoś tak naturalnie.



W ciągu ostatnich dwóch dni miałam takie dwie sytuacje:


1. Sklep wielobranżowy - garnki, kosmetyki, lampy itp.

Przymierzam się do kupna nowej patelni, więc odwiedzam tego typu sklepy. W tym była wielka różnorodność przedmiotów, więc oglądałam półka po półce. Kiedy dotknęłam butelki z korkiem, usłyszałam z boku:
- Jak kiedyś oranżada - tak zaczęła rozmowę pani w słusznym wieku.
- Dobra na lemoniadę - odparłam.
- A jak pani robi lemoniadę?
- Gotuję wodę, wyciskam sok z cytryny i pomarańczy i dodaję liście mięty - poinstruowałam.
- Taka kwaśna!
Dodałam jeszcze, że przecież można ja osłodzić, ale pani już straciła zainteresowanie.



2. Sklep z warzywami.

W domu na parapecie mam miętę w doniczce. Tak intensywnie ją zużywam, że chciałam kupić nową, rozrośniętą miętę.
Na zewnątrz skrzynki z warzywami i bazylia w doniczce.



Wchodzę więc do środka, gdzie pani sprzedawczyni obsługuje jedną klientkę i pytam, czy jest mięta w doniczce. Na co klientka:
- To pani pyta o miętę, a u mnie w ogródku pod oknem, tak się rozrosła, że zaczęłam ją rozdawać.
- Bardzo chętnie przyjmę miętę, jeśli pani taka miła - odpowiedziałam od razu.
- To wykopię kawałek takiej młodej i zostawię tu w sklepie w poniedziałek u pani Ani - pociągnęła temat pani od mięty.

I w ten sposób czeka mnie "randka z miętą" :)