Upał, ponad 30 stopni, więc zdecydowałam się na wieczorne wyjście.
Wynalazłam w Instytucie Goethego performance CONFLICT FOOD w ramach wydarzenia "Zamiana miejsc Warszawa-Berlin", a w opisie:
"Jedzenie to coś więcej niż tylko zaspokajanie głodu. Dzieli ludzi na religie, narodowości, klasy społeczne i style życia. Conflict Food to interaktywny show kulinarny prowadzony przez Ayhama Majid Aghę, demaskujący absurdy naszej kultury kulinarnej i jej polityczny wymiar."
Bardzo mnie to zaciekawiło, więc namówiłam koleżankę i w ramach mojego urodzinowego wypadu poszłyśmy zobaczyć, co się wydarzy.
Nie bardzo wiedziałam, co nas czeka i spodziewałam się performansu zaangażowanego politycznie oraz różnych działań artystycznych z udziałem jedzenia. Jednym słowem czegoś trochę groźnego i surowego. Tymczasem spędziłam fantastyczne chwile na wspólnym przyrządzaniu posiłku, rozmowach i jedzeniu bardzo smacznych dań, głównie pochodzenia wschodniego.
(zdjęcie: Magda Prus)
Kroję ogórka do sałatki. Właściwie to był wielki ogór, czyli "gurken" po
niemiecku. Trochę się obawiałam, że po niemiecku się nie dogadam, ale
prawie wszyscy mówili po angielsku i byli tłumacze, więc bariery
językowej w ogóle nie było.
A tak wygląda to na oficjalnych zdjęciach na profilu Instytutu Goethego (autor: Adam Burakowski):
Ha, tu też mam swój udział: podaję mistrzowi ceremonii tahini :)
Bardzo objedzone i w radosnych nastrojach poszłyśmy nad Wisłę na koncert Natalii Przybysz. Jeden przystanek tramwajowy przejechałyśmy w tramwaju wypełnionym po brzegi ludźmi, którzy tak,jak my, postanowili spędzić wieczór nad rzeką. Po obu jej stronach.
Koncert fantastyczny, mnóstwo ludzi z fajną energią i baaardzo ciepło, choć słońce już dawno zaszło. I oczywiście więcej znajomych.
Po koncercie uznaliśmy, że jeszcze sprawdzimy, jak jest na Nocnym Markecie na peronach dawnego Dworca Głównego. I choć podróż tramwajem była nieco hałaśliwa, bo w środku było dużo, bardzo zaangażowanych kibiców, śpiewających na cały głos, to dotarliśmy szybko na plac Zawiszy i podążaliśmy śladem grupek ludzi w poszukiwaniu Nocnego Marketu.
Na początku było ciemno i cicho, stopniowo gdzieś w oddali widać było światła i słychać gwar. To miejsce szczególne i nie wiadomo, czy pojawi się w przyszłym roku, więc koniecznie idźcie tam wieczorem lub nocą w weekend,bo zdecydowanie warto :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz