czwartek, 23 czerwca 2016

Webinar okiem prowadzącej

Otóż tak, w tym tygodniu prowadziłam dwa razy webinar. Najpierw testowy dla znajomych, a kilka dni później otwarty dla wszystkich chętnych i było ich trochę.

Choć dość często występuję przed innymi, to zawsze jest element małych i lekkich motylków w brzuchu. Nie boję się wystąpień publicznych i zawsze jestem przygotowana, ale z drugiej strony zawsze mi zależy, by dobrze wypaść i to, co mam przekazać było zrozumiane. Stąd te motylki.

 (tapeta Ugepa)

Bycie prezenterem webinaru jest trochę dziwne, ponieważ ja wiem, że mnie ogląda i słucha kilka osób - widzę listę uczestników pojawiających się i znikających co jakiś czas (problemy z łączem albo po prostu zniknięcie z własnej woli), ale nikogo poza sobą na ekranie nie widzę. Więc trochę gadam do siebie z wiarą, że ktoś mnie słucha ze zrozumieniem.

Sprawdzam to zadając pytania i oczekując na odpowiedzi na czacie, ale dalej jest to nieco dziwny kontakt. Z drugiej strony, osoby, które odpowiadają na czacie są szczere i dają bardzo ciekawe odpowiedzi, często nasycone emocjami, i choć to zabrzmi podejrzanie, odczuwam to. Czuję energię zawartą w odpowiedziach, intencje, a nawet stopień zainteresowania uczestnika. To niezwykle ciekawe doświadczenie. Trochę jak prowadzenie coachingu przez telefon, kiedy zmysł słuchu ma zastąpić także inne zmysły. I z doświadczenia wiem, że taki sposób prowadzenia coachingu jest bardzo efektywny i dużo daje.

W większości przypadków bazujemy na wzroku, tymczasem jesteśmy obdarzeni także innymi zmysłami, które potrafią dostarczyć nam wiele interesujących i ciekawych doznań. Polecam sprawdzić :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz