STUDENTSKA
Gorzka, z orzechami, rodzynkami i galaretką! Wracaliśmy do domów z plecakami wypchanymi tą czekoladą, bo u nas była wielkim rarytasem. Dawno jej nie widziałam i nie smakowałam, więc sami rozumiecie, że jak tylko ją zobaczyłam w sklepie, w którym często robię zakupy, to nie wahałam się ani chwili.
Przyznaję, trochę się obawiałam, czy smak ten sam (o ile pamiętam ten smak), bo choć wygląda tak samo, to nie da się ukryć, że jak wiele lokalnych producentów jest teraz własnością wielkiego potentata na rynku słodyczy. Nie powstrzymało mnie to jednak przed spróbowaniem. Odczekałam chwilę, zjadłam normalny posiłek i na deser kawałek czekolady Studentskiej. TAK! TO JEST TO! A szczególnie kawałki miękkiej galaretki w gorzkiej (nie bardzo) czekoladzie.
Nie ma to jak wspomnienia kulinarne :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz