Nastawiłam budzik na 8:00, nie dlatego, że nie mogę pospać dłużej, tylko dlatego, że akurat biorę proszki, które najlepiej przyswaja organizm podczas śniadania w godzinach 3:00 - 9:00 rano.
Zatem nastawiłam budzik, żeby zjeść śniadanie o odpowiedniej porze. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale pasuje mi taka zasada i się jej trzymam. Proszki, wiadomo,jeśli można lepiej ich nie brać, ale widzę też plus: śniadania o regularnej porze. A jak wejdzie mi to w nawyk, to się prawdziwie ucieszę.
Budzik zadzwonił, ale nie bardzo chciało mi się wstawać, więc jak już postawiłam nogi na podłodze, to była 8:35. Mało czasu na przygotowanie fajnego śniadania, więc zdecydowałam się na śniadanie w dwóch odsłonach.
Na początek dnia od blisko dwóch lat piję ciepłą wodę z sokiem z cytryny, potem herbata i śniadanie.
Dzisiaj wersja ekspresowa, czyli część pierwsza śniadania była taka:
To była tylko uwertura :) Postanowiłam zrobić zdrowe, owsiane muffiny z bananem i truskawkami, bez cukru (jest tylko w owsianej kruszonce na wierzchu, a babeczkom słodyczy dodają owoce), wg przepisu znalezionego w jakiejś kolorowej gazecie.
Z zapałem zabrałam się do przygotowań:
Zauważyliście, jaki popełniłam błąd? Włożyłam ciasto do papilotek, ale nie do foremek. Mam silikonowe foremki, ale uznałam, że papierowe osłonki świetnie utrzymają kształt. Dodam, że babeczki i w ogóle jakiekolwiek ciasta piekę średnio raz na 3 lata.
Efekt: placuszki :)
Okazały się bardzo smaczne, a na talerzu wyglądały tak:
Śniadanie mistrzów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz