Do takich refleksji nakłoniły mnie wypowiedzi uczestników mojego ostatniego szkolenia.
Mianowicie kiedy dałam im do realizacji kilka zadań, w których nie mogli nic pisać, tylko przedstawić procesy i pomysły w sposób przestrzenny i graficzny, to w podsumowaniu mówili, że na początku było trudno, bo myśli szły utartymi szlakami, ale z powodu ograniczenia prezentacji zaczęli kombinować, jak to zrobić i kiedy pojawił się pierwszy pomysł, to kolejne już wyskakiwały jak króliki z kapelusza.
To sprawiło im dużą frajdę i w sumie zadanie okazało się ciekawym wyzwaniem i sami byli zaskoczeni, ile fajnych pomysłów się pojawiło, ile talentów wyszło na jaw i jak dobrze im się pracowało, kiedy wszyscy mieli wspólny cel i mogli bez obawy krytyki wyrażać siebie.
Na zdjęciu powyżej jest choinka zrobiona z tego, co było pod ręką. Odwrócone szklanki podświetlone latarkami z telefonów to choinkowe lampki, a kolorowe napoje to bombki. Byłam szczerze dumna z tego, co zrobili i jak wspólnie pracowali, a do tego cały czas na mojej twarzy był uśmiech, bo nie tylko widziałam, ale też czułam, że dzieje się wokół mnie coś dobrego i bardzo kreatywnego.
I w ramach wisienki na torcie - dostałam od nich podziękowania, co bardzo miło połaskotało moją duszę i rozum :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz